Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ciętychkwiatówwsrebrzystychwazonach.Kwartetsmyczkowybył
odpowiedzialnyzaodpowiedninastrój,wdrodzedogłównegonamiotu
ustawionoeleganckielatarnie.Mojamatkabyłazachwycona.Kochała
ogród,tobyłojejgłównezajęcieodmarcadopaździernika.
Pojawiłosięmnóstwogości,przedewszystkimklienciiwspólnicy
mojegoojca,alemojamatkaitakbyłanajszczęśliwszanaświecie.
Amożeudawała,samniewiem.Oczywiściewśródśmietanki
towarzyskiejniezabrakłorodzinySzymańskich.
Mateuszotworzyłustazezdziwienia,gdymniezobaczył,ale
zachowałkamiennątwarzinieskomentowałmojegowyglądu.
Odincydentuzpobiciemunikałemichjakognia.Siedzieliśmy
narattanowejkanapie,przyglądającsięprzychodzącymgościom.
Mateuszjakzwyklemówiłosobie,oswoichpodbojach,swoimhobby,
swoichpieniądzach.Zazdrościłemmuwolnegoczasu,mógłnim
dysponowaćwedleswegouznania.Janiemiałemtakiegokomfortu.
–Proszę,proszę,kogomytumamy–powiedział,wyciągając
szyję,izatarłręce.Jegozieloneoczyzatrzymałysięnaszczuplutkiej,
rudejnastolatcewsukiencewkwiaty.Właśniewitałasięzmoimi
rodzicami.Mamazpromiennymuśmiechemwzięłajązarękęizaczęła
prowadzićwnaszymkierunku.Dziewczynabyłaśliczna,wyglądała
jakporcelanowalalkazpiegaminazadartymnosie.
–Chłopcy,liczę,żedotrzymacieNikolitowarzystwa.
–Zwielkąprzyjemnością–odparłMateusz.Jużstałiwyciągał
rękę,byszarmanckopocałowaćdziewczynęwdłoń.Uniosłembrwi.
–Cześć–mruknąłemiodwróciłemwzrok.Byłemoschły
izdystansowany.Niemiałemczasuaniochotykonkurowaćowzględy
jakiejśdziewczynyzMateuszem.Cośmimówiło,żeitakbym
przegrał.
–Hej,Maksymilian–powiedziałaNikola,siadająckołomnie.
–Mamamityleotobieopowiadała,niemogłamsiędoczekać,ażcię
wreszciepoznam.