Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1.
ObrzeżaWarszawy,kwiecień1817
EdmundBrezabyłyżołnierzPierwszegoPułkuSzwoleżerów-
LansjerówzeStarejGwardiiwalczącejubokuNapoleona,
nieprzyzwoicieprzystojnyuwodziciel,szlachetnieurodzonyiświetnie
wykształcony,przytymhulaka,doskonalezapowiadającysię
wtowarzystwieutracjuszihazardzistazeskoczyłnamiękkątrawę
zgrzbietuswojegonajlepszegorumaka,któregoprzywiązałdomuru
okalającegorezydencjęmarkiza.
Strójwieczorowyuszytywedługnajnowszejmodyilakierowane
butydotańcazamieniłnawygodnykubrakiskórzanebotforty.Jedynie
koszulapozostałatasamaśnieżnobiała,sztywnowykrochmalona,
tymrazemniezapiętapodsamąszyjęipozbawionaozdobnegofularu;
eleganckiespodniewymieniłnaprzylegającedociaławojskowe
bryczesy.Odzienieto,podpatrzoneudawnychfrancuskichkompanów,
idealnienadawałosiędoprzeprowadzeniaplanu,jakiukładałsobie
odwczorajszegowieczoru,kiedytopotajemniewysłałmłodejmarkizie
wiadomośćonocnejwizycie.
Pochyliłsię,abyprzebieccichowzdłuższpalerudrzewek
owocowych,idotarłdobrukowanychalejekwyznaczających
przydomowyogródzaprojektowanywangielskimstylu.Starałsię
unikaćodkrytychścieżek,wybierałteokolonezobustronwysokim
żywopłotem,zbliżyłsiędoniewielkiejfontanny.Wyostrzył
wszystkiezmysły,abyrozejrzećsięporozległej,zielonejprzestrzeni,
izatrzymałwzroknazachodnimskrzydlesłabooświetlonego
kamiennegodworupołożonegomalowniczonalewymbrzeguWisły.
Zaschłomuwgardle,gdypróbowałodszukaćdwamałepłomyki
wystawionewjednymztrzechrzędówokien.Zwilżyłustawodą
iprzyjrzałsięuważniej.
Czyżbymarkizasięrozmyśliłainiezapaliłaświec,którestanowiły
umówionyznak,ojakipoprosiłwliście?Możezadanieniebyłowcale
takbanalne,jakmusięwydawało,gdyzawierałzakład?
Znałterenposiadłościmarkiza,bomiałokazjęniejednokrotnie
zwiedzićtomiejscekilkalatwcześniej,gdywędrowałdopokojów
jegoświętejpamięcipierwszejmałżonki.Tymrazemniekierowałnim
zamiarprzyprawieniaWąsaczowirogów.Naprawdę!Chodziłojedynie
ozakładipróbęocaleniaswojejmiejskiejrezydencji.