Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
SCENATRZECIA
GłodnyZygmuntzjadanieswojąporcjęzupy
Późnelato1941roku.PiętnastoletniZygmunt,któryodkilkudni
pracujeprzyżniwachwkołchozie,pewnegorankaźlesięczujeinie
wychodziwpole.Madłonieobrzmiałe,pokrytekrwawymi
pęcherzami.Opuchliznyodukąszeńgzównacałymciele.Siedzenie
ileżeniesprawiająmuból.Otym,żebyiśćdopracy,niemamowy.
Przedpójściemwpolemama,jakcodzień,gotuje
wielkigarzupynawieczórdlacałejtrójki.Ojciec
natomiastposzukujezajęciaodpowiadającegochoć
trochęjegoumiejętnościom.Odkilkudnichodzi
doKrasnychBaków,położonychokilkanaście
kilometrówodwsi,iwracadodomuprzednocą.
Tamtegodniamajechaćpociągiemdopołożonejnieco
dalejmiejscowości.Prawdopodobnieniewrócinanoc.
Gdyzbliżasięwieczór,Zygmuntwypatrujeojca.
Zokiendomuwidaćcałkiemdługiodcinekdrogi.Gdy
Zygmuntnabierapewności,żetegowieczoraojciecjuż
niewróci,zjadałapczywiejegoporcjęzupy.
Mijajązaledwieminutyiwoddalimajaczyznajoma
postać.Ojciec.Dosłownieledwożywy.Atuniemanic
dojedzenia.ProfesorBaumanzanotujepolatach,
żebyłatojednazprzewin,którychnigdysobienie
wybaczył.Fakt,żebyłgłodny,nieusprawiedliwia
postępku.
[B]yłemgłodnyprzeznastępnedwaipółroku,dopókinie
dołączyłemdoArmiiPolskiejzanotujepolatach.Byłemgłodny,
czekającnaposiłekiwstającodposiłku.Przezdwadzieściacztery
godzinynadobę,przezsiedemdniwtygodniu.Szczęściepowojnie
wyobrażałemsobiejakoolbrzymisklepzpieczywemotwartycały
dzień.Krajgłodował.Przetrwałwojnęzpomocągotowanych
obierzynkapustypozostałychpojejzakiszeniudlawojskaoraz
kromekciężkiego,mokregochlebapieczonegozmąkinieznanej
proweniencjizmieszanejzplewami,otrębamiitrawą.Ponoćludzie
nawysokichstanowiskachodżywialisięlepiej,alemyśmysięznimi
niespotykali.Głód,któryznosiliwszyscywokółnarówni,bolałmniej.