Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pogłębiało.
Zawzięłamsięjednakwsobieiciąglepowtarzałam
wgłowie,żetowytrzymam.Wkońcutegouczonomnie
odnajmłodszychlat.Wytrzymałościizaciskaniazębów.
Idealnegoodgrywaniaroliidealnejcórki.
Kiedyjednakpookołotrzydziestuminutachrozmów
zeznajomymiojcaudałomisięwymknąćdokuchni,
odetchnęłamzulgą.Niemalodrazupodeszłamdoszafki
iwyciągnę-łamzniejwysokąszklankę,doktórej
nasypałamloduiwlałamsporąilośćwhisky.Zalałam
sokieminawierzchwrzuci​-łamplastercytryny.
Błagałamwmyślach,żebyalkoholpomógłmiprzetrwać
wieczórdokońca.
Jateżpoproszęjednego.Spięłamsię,gdy
usłyszałamzasobątencharakterystyczny,znudzony
dobólugłos.
Upiłamsporyhaustdrinkaizaciskającszklankęmocniej
wdłoni,odwróciłamsiętwarządonachalnegogościa.
Stałprzyokniewleniwejpozie,opartytyłemoparapet.
Ręceskrzyżowałnapiersi,aspojrzenieskupiłwpełni
namojejosobie.
Naprawdę?Przymknęłampowieki,wzdychając
ciężko.Nadaltujesteś?Myślałam,żewyraziłamsię
wystarczającojas​no,każąccistądwyjść.
Wierzmilubnie,alechciałemtozrobić.Victorodbił
sięodparapetuipodszedłbliżejmnie.Przesunąłopuszką
palcapoblacie,przyktórymstałam,inawetnakrótką
chwilęniespuściłwzrokuzmojejtwarzy.Totwoja
mamanalegałanato,żebymzostał.Wspomniałanawet
cośotym,żebędziejejmiłogościćtwojegoprzyjaciela,
bobardzorzadkozapraszaszkogokolwiekdodomu
dodałzbezczelnymuśmiechem.
Czyliwskrócie:potrzebujeszpubliczności,żeby
wszyscywidzieli,jakbardzostaraszsięomojąuwagę.
Przełknęłamciężkoślinę,gdypoczułam,jakpod
naporemspojrzeniachłopakamojakrewzaczynawrzeć
zezdenerwowania.Imówiłamcijuż,żeElizabethnie
jestmojąmatką.Stanęłamnapalcachinachyliłamsię
bliżejniego.Aciebieniepowinnotubyćdokończyłam