Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Patrzynamniezłowrogoniebieskimioczami,które
przeszywająmnienawylot.
Chcesz,żebymmiałcięnasumieniu?
Zamieram,gdysłyszęniskąbarwęjegogłosu.Jest
poważny.Jegoszerokieramionaiwysokiwzrost
sprawiają,żeczujęsięjakmała,przestraszona
dziewczynka.
Jesteśpowalona?!Ogarnijsię,dziewczyno!Ktochodzi
środkiemulicy?!Maszszczęście,żejestemzajebistym
kierowcą,boskończyłabyśwpiachu!
Ktojeździdwieścienagodzinę?!mówię
podniesionymgłoseminaglewracamiodwaga,bomam
dośćjegotonu.
Nieodpowiada,tylkomisięprzygląda,cojestirytujące,
kiedymusiszpatrzećnajegoidealnątwarz,więcpróbuję
odtrącićjegodłoń,którajakimśdziwnymtrafemznalazła
sięteraznamoimudzie.
Zabierajłapy!Próbujęstrzepnąć,aleniestety
misiętonieudaje.Pieprzonymięśniak.Cholera!
Nigdziestądniepójdziesz,dopókiminiepodziękujesz
zauratowanieciżyciastwierdza,jakbytobyła
najzwyklejszarzecznaświecie.
Co?Chybasobieżartujesz?!
Wsiadajdosamochodurozkazuje,zmieniając
zdanie.
Co?Nie.
Wsiadajalbobędziemytutakstać,dopókiniepojawią
sięsamochodyizacznąnanastrąbić.Wybieraj.
Niewsiądę.Równiedobrzemogęiśćznowuśrodkiem
ulicyzamiastjechaćztobątakszybko.
Terazbędęostrożny.
Wybieramautobus.
Aronaninachwilęniepozwalamisięwyswobodzić
zjegorąk,więctrwamytak,patrzącnasiebie,dopókinie
pojawiasięsamochódjakichśkolesiznaszejszkoły.Nie
możeprzejechać,botarasujemydrogę.Pochwili
słyszymy,jakjedenzchłopakówkrzyczyprzezokno
wnasząstronę: