Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wtarapaty.
Aron,słyszącreakcjęfaceta,podchodzidoniego
iuderzagownos.Słychaćtylkochrupnięcie.Facetupada
naziemię,poczymszybkosiępodnosiizaczynauciekać.
PatrzęnaArona,którywlepiawemniewzrokiniejestjuż
anitrochęrozbawiony.Łapiemniezarękęiciągnie
wstronęsamochodu.Posłuszniewsiadam,boczuję,
żejestemmutowinna.Chciałamsiętylkopodroczyć
zchłopakiem,azamiasttegoomałoniedoprowadziłam
dotragedii.Jestemgłupia!
Dziękimówięzdławionymgłosem.Niewiem,czemu
takłatwoprzychodzimiszlochanieprzynim.
Tonietwojawina,niepowinienembyłcięzmuszać,
aleproszęcię,nieproświęcejobcychfacetów
ocokolwiek,ztwoimwyglądemtoraczejnienajlepszy
pomysł.
Gdybyniety,niewiem,czydałabymsobieradę.
Spokojnie,dobrze,żetubyłem,alenigdywięcej
nikogoniezaczepiaj.
Przytulamnie,ajachowamgłowęwjegoklatce
piersiowej.Podnoszęwzrok,abyspojrzećwjegooczy.
Mogłabymsięwnichrozpłynąć.Pochwiliuświadamiam
sobiepowagęsytuacjinieznamgo,ajużsiędoniego
przytulam.Odrywamsięodniego,wracającnaswoje
miejsce,ocieramłzyizapinampasy.Chłopak,widząc
mojąreakcję,zapalasilnik.Niestetynieudajemusięto.
Autoniechceruszyć.Próbujekolejnyrazikolejny,alenic
ztego.
Niemogęsiępowstrzymaćiwybucham
niekontrolowanymśmiechem.
Zczegosięśmiejesz?
Niewiemczemu,alebawimnietacałasytuacja.
Wczorajjeszczewszystkobyłowporządku…
Dalejsięśmieję,achłopakprzewracaoczami.
Nigdywasniezrozumiem,macietakzmienne
nastroje.
Stoimywmiejscu,gdziepowinienzatrzymywaćsię
autobus.Kierowcatrąbiwnasząstronę,poczym