Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
autem.Weszładodomu.Trudasiedziałaprzystole,
czekającnanią.
–Babciu–powiedziałaniecozamyślona–adlaczego
wymacietakieobceimiona:TrudaiElza?
Babkaspojrzałananiązezdziwieniem.
–Wiesz,tostaredzieje–powiedziała.–Nie
madoczegowracać.
–Jeślimamybyćrodziną,tomożeniechbabciaopowie.
Tylelatżyłamwnieświadomościprzezbabciwnuka,
żeterazchętnieposłuchamodziejachwaszychbliskich
–powiedziałalekkooburzona,aTrudajeszczeprzez
chwilęsięociągała,alepochwilizaczęłamówić:
–Nodobrze,opowiemciwszystko,botoniejestżadna
tajemnica.Wiedząotymwszyscymieszkańcywsi.Zanim
jednakzacznęopowiadać,topodłóżdrewnadopieca,
ajazaparzęświeżejherbaty.
Julkaniepozwoliłababcezrobićherbaty.Posadziła
jąwygodnienakrześle,samaszybkowłożyładwieduże
szczapydrewnadopiecaiwstawiławodęnaherbatę.
Czekając,ażstaryczajnikzabulgocze,siadłanakrześle.
Trudazaśpatrzącniewidzącymwzrokiemgdzieśwgłąb
kuchni,zaczęłamówić:
Przyszłamnaświatjakoczwarte,przedostatniedziecko
wrodzinieAgnieszkiiOttaSzmitów.Moirodzicebyli
Niemcami.MieszkaliśmywPrusachWschodnich,
nakolonii,niedalekowsiDimmernpodBischofsburg.
ObecnanazwatoDymerpodBiskupcem.Niedalekostąd,
możetrzydzieścikilometrów.Rodzicebyliprostymi
ludźmi,aleobojepotrafiliczytaćipisaćponiemiecku.
Jachodziłamdoszkołyprzeztrzylata,mojerodzeństwo
też,najdłużej–czterylata–uczyłsięnasznajstarszybrat,
Helmut.Towzupełnościwystarczyło,żebyśmynauczyli
sięczytaćipisać.Pamiętamzresztądodziśijęzyk
niemiecki,imowęmazurską.–Zaśmiałasię.Posąsiedzku
mieliśmydużoMazurów,więcichmowęteż
rozumieliśmy.Rodzice,choćniemieliwykształcenia,
bardzodbalionaszewychowanie.Cotydzieńjeździliśmy
dokościoławKobulten.Tatozaprzęgałkoniedowozu,
wzimiedosańijechaliśmynamszę.Rodziceniesłuchali