Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
P
zmieniać.Dodatniadotejporytemperaturanie
ogodaodkilkugodzinzaczęłasięgwałtownie
spadła,alezerwałsięporywistywiatr.Tańczyłjakszalony
wnagichkonarachdrzew,kołyszącnimiwewszystkie
strony.Grudniowydeszczniejestniczymniezwykłym,ale
tenwyjątkowoźlewróżyłdlazbliżającegosięNowego
Roku.Siąpił,tworzącnachodnikachbłotnistekałuże,
bezlitośnieniszczyłfryzurypodążającymnasylwestrową
zabawę.
Telefondzwoniłoddobrychkilkunastuminut,alenikt
niepodnosiłsię,żebygoodebrać.Zerwanakartka
zkalendarzawalałasiębezładniepopustymstole,
askulonapostaćleżałabezruchupodbeżowymkocem.
Miaładośćżyciawsamotności.Pomyślała,żemusicoś
zmienić.Niewiedziałajakmasiędotegozabrać,ale
wiedzionajakąśwewnętrznąsiłą,podjęładecyzjętego
wieczoru.Doszładowniosku,żeniechcedłużej
funkcjonowaćbezwsparciaimiłościdrugiejosoby.Nie
miałajednakpomysłucozrobić,abyteplanywprowadzić
wżycie.Uznała,żezbytdługoborykałasięzbrakiem
szczęścia,abynadalmiałtrwaćtakistanrzeczy.