Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naprzyszłość,wiedziała,żetodobremiejsce.Czas,który
musiałabypoświęcić,abypojawićsięwjednymzklubów,
doktórychuwielbiałakiedyśchodzić,byłidealny.Wdni,
kiedymiałabyogromnąochotędaćsiępodnieść
emocjom,czasniemiałznaczenia.Jednakodkądzaczęła
walczyćzeswoimidemonami,częstorezygnowała
zwyskoczenianadrinka,botojednaktrzydzieściminut
wzatłoczonymautobusie,najczęściejbezklimatyzacji.
Kiedywbarachalkoholjużlałsięstrumieniami,Diana
kończyłaprezentacjędopracy,którąmiałaprzedstawić
wponiedziałekzsamegorana.Niebyłtojejpierwszyraz,
aletymrazembyławyjątkowospięta.Ciąglecoś
poprawiała,zmieniała,usuwaładążyła,jakzawsze,
doperfekcji.
Dochodziłapółnoc,kiedyuznała,żelepiejjużbyćnie
może.Zapisałaplik,zamknęłalaptopiodłożyła
gonabok.Przeciągnęłasięporządnie.Skrzywiłasię
nadźwiękchrzęszczącychkości.
Zadługosiedziałaś,mała.
Parsknęłaśmiechem,gdyzorientowałasię,
żepowiedziałatonagłos.
Podeszładooknaiobserwowałaprzezchwilęokolicę.
Lubiłazastanawiaćsię,oczymmyślipieszy,którego
właśniedostrzegła,lubcorobiwłaścicieljedynego
mieszkania,wktórymświeciłosięświatło.Rozmyślanie
przerwałodgłosdochodzącyzjejbrzucha.Takbardzo
skupiłasięnapracy,żezapomniałazjeść.Podeszławięc
dokuchennejwyspyizaczęłaprzeszukiwanieszafek.
Nadasiępomyślałaiwzięładorękibutelkęwina.
Włączyławtelefonieplaylistęzlatynoskąmuzykąitym