Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
poktórejdopierocopędziliśmy,potemdługoprzyglądasięmojej
twarzy,wsłuchujesięwmójobojętny,spokojnygłosicała,całaona,
nawetjejmufka,baszłyk,całajejpostaćwyrażająniezwykłe
zdumienie.Natwarzyjejjestnapisane:„Cotojest?Ktopowiedział
tesłowa?Czyon,czyteżprzywidziałomisiętylko?”.
Taniepewnośćpozbawiaspokoju,wytrącazrównowagi.Biedna
dziewczynanieodpowiadanapytania,twarzjejsięchmurzy,gotowa
sięrozpłakać.
Czynieczasdodomu?zapytuję.
Amnie…mniesiępodobatajazdamówi,rumieniącsię.
Czybyśmysięnieprzejechalijeszczeraz?
Jej„podobasię”tajazda,agdysiadadosanek,jestblada,ledwo
dyszyzestrachu,drży.
Zjeżdżamyporaztrzeciijawidzę,jakonapatrzymiwtwarz,
śledziruchymoichwarg.Aleprzykładamchustkędoust,kaszlęigdy
dosięgamyśrodkagóry,mówię:
Kochamcię,Nadziu!
Izagadkazostajezagadką.Nadziamilczy,myślioczymś…
Odprowadzamdodomu;starasięiśćnieprędko,zwalniakroku
iwciążoczekuje,czyniewypowiemtychsłów.
Iwidzę,jakcierpijejdusza,jakczyninadsobąwysiłek,bynie
powiedzieć:
Niemożliwe,żebytomówiłwiatr!Janiechcę,żebytomówił
wiatr!
Nadrugidzieńranootrzymujęliścik:„Jeżelipanpójdziedziś
nasaneczki,toniechpanpomniewstąpi.N.”
IodtegodniazaczynamcodzieńchodzićzNadziąnasaneczki
ipędzącnadół,zakażdymrazemwymawiampółgłosemtesame
słowa:
Kochamcię,Nadziu!