Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyrywającmniezrozmyślań.Pokręgosłupieprzebiegł
midreszcz.Wytężyłamwzrokizaczęłamwpatrywaćsię
wciemnośćpomiędzydwiemarestauracjami,alelatarnie
rzucałyświatłotylkonakilkametrówchodnika.
Zamarłamnachwilę,wsłuchującsięwdźwiękwłasnego
oddechuodbijającysięechemwuszach.Sekundępóźniej
szopwysunąłgłowęześmietnika,amojeramionalekko
sięrozluźniły.
Nibywiedziałam,żetotasamaulica,którąbiegam
każdegoranka,aprawdopodobieństwo,żecośpójdzienie
tak,byłoznikome.Alelatawarunkowania,abynigdynie
chodzićsamemunocą,zrobiłyswoje.Zadzwoniłam
doShanyznadzieją,żeporozmawiazemnąwdrodze
dodomu,aleodrazuwłączyłasiępocztagłosowa.Zero
zaskoczenia.Mogłammiećtylkonadzieję,żetego
wieczorumiaławięcejszczęściaodemnie.
Zacisnęłampalcenatelefonieizaczęłamrozważać
pozostałemożliwości.TelefondoMarcusaniewchodził
wgrę.Niechciałamnawetmyśleć,jakpotoczyłabysię
tarozmowa.Aleniepotrafiłamsiępozbyćtego
przerażającegouczucia,którepełzałopomojejskórze,
gdyszłamsama.Byłodopieroniecopodziewiątej,lecz
kiedyminęłamdzielnicęrestauracyjną,ruchzamarł,
bowiększośćsklepówbyłazamknięta.Ogarnąłmnie
niepokój,więcwestchnęłam,przesuwającpalcem
poekranie.
Byłajeszczejednaopcja;trudnostwierdzić,czylepsza,
czygorszaodtelefonudobrata.Zjednejstronyosoba,
doktórejchciałamzadzwonić,chętniebymniepouczała,
alezdrugiejwiedziałam,żezachowatowszystkodla
siebie.Zasadniczomiałamwięcdowyborudalejsiębać
lubzadzwonićdonajlepszegoprzyjacielaswojegobrata