Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Choćtoirytujące,niebyłodlamnieżadnąnowością,
żemójbratgwiazdahokejawnaszymliceumogłosił
mnienietykalną.Dolicha,całelatoznikimsięnie
spotykałam,podczasgdychłopakiconocwychodziły
zinnymidziewczynami.Niedobijałomnietotak
jedyniedlatego,żeniebyłamnikimzainteresowana.
Wkażdymrazienikim,ktointeresowałbysięmną.
Takbyło,dopókinieukończyliśmyszkołyikażdafanka
hokejawpromieniutrzydziestukilometrównierzucałasię
naLucasa,amojecholerneserceniemogłotegoznieść.
Niesądziłamoczywiście,żebyłprawiczkiem,alerobiło
misięsłabo,gdypatrzyłam,jakprzezostatnimiesiąc
uganiałsięzakażdądziewczyną.Namnienigdytaknie
patrzył,nigdysięzamnąnieuganiał.
AleJaydenowszem.Odkądpoznaliśmysięwkawiarni,
zabiegałomnie.Zapytałonumer,proponowałrandki,
pisałpierwszy.Nadalniemiałampewności,czywogóle
golubiłam,czypoprostopodekscytowałamsiętym,
żetoktośpragnąłmnie.Aprzynajmniejtaksądziłam.
Niechodziłdonaszejszkoły.Jeststarszy.
Oile?spytałtwardoLucas.
Wystarczająco,żebykupićmidziśkieliszekwina.
Obrazytego,cozrobiłamztymwinem,zalałymój
umysłiwciągnęłamdrżącyoddech,czującłzypod
powiekami.Toniebyłyłzysmutku,tylkołzyfrustracji,
pojawiającesię,kiedywaliszpięściąwścianę.
GłosLucasanatychmiastzłagodniał.
Cholera,Kaskaderko.Cosięstało?
Powoliwciągnęłampowietrze.
Nictakiego,okej?Opowiedzmipoprostu,jakciminął
dzień.
Toniebrzmi,jaknictakiego.Powiedz,cosięstało.