Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mozolniepodciągnąłsięnakolanaiwkońcustanął,opartyoframugę.
Nabrałwpłucamroźnegopowietrza,przedokiemzawirowały
muczarneplamy.Zrobiłkilkakrokówiprzytrzymałsięulicznej
latarni.Bladeświatłowydobyłozmrokuwychudłą,zapadniętątwarz
pokrytąbrązowymiskrzepamikrwi,zapuchniętyoczodółiczarne
kosmykisklejonychwłosówwymykającesięspodkapturabluzy.
Mężczyznawyciągnąłflaszkęipopatrzyłnaetykietę:spirytus70%,
głosiłnapis.Pech,mógłprzecieżtrafićnaformalinęalbojeszczelepiej
nakwassolny.Widaćrzekachciałagomiećwsobieiniedała
muzdechnąćzaszybko.Pociągnąłdługiłyk.Idę,rzeko,dajmijeszcze
trochęczasu.Wyszczerzyłsiędosiebie;tobyłopierwszepijaństwo
wjegotrzydziestoparoletnimżyciu.
MenelwytoczyłsięzzaroguwprostnaŁowcę.
Kopsnijpanfajkę,szefuniuzachrypiał.Widać,żeśpanswój
chłop,zrzucimsiemnaflachę,będziegitprzymilałsiępopsiemu.
Łowcazrobiłkrokkuniemuijegotwarzoblałniebieskawyblask
wystawy.Odsłoniłzębyiwarknął.Pijakjakbystraciłnaglekilka
promili.Odwróciłsięwolnoipokuśtykał,jaktylkomógłnajszybciej,
kaczkowatym,sztywnymchodem.
Niechciałem,kierowniku...najmocniejpanaprzepraszam...mnie
jużniema...
.mruczałusprawiedliwiającosamdosiebie,trzęsącsię
mocniejniżzwykle.
Łowcaniezwracałuwaginapijaczka.Własneodbiciewsklepowej
szybieniepozwalałomuruszyćsięzmiejsca.Wkońcuodwróciłtwarz
iprzeciąglezawyłzwściekłości.Poszedłdalej,niewidzącdrogi.
Potykałsięoswojenogi,choćprzecieżznałtukażdywystęp
chodnika.
Mostmajaczyłnaniebiesko,rzucałwymyślnecieniekoronkowych
przęseł.JakiśczastemusąsiadzaskoczyłŁowcęotwierającegodrzwi
mieszkania.Konieczniechciałporozmawiać.Złapałgonawet
zarękaw.Łowcaostatkiemsiłpowstrzymałsięprzedinstynktownym
atakiem.Spuściłgłowę,byukryćwrogość.Sąsiadmachałmujakąś
gazetąprzednosem.Mówił,żetoświetnalekturaiżejedenkoleś
napisałcośoichmoście,żenibyzakochanizniegoskaczą.Łowcanie
byłzainteresowanyaniczytaniem,animiłością.Podmostemzwykle
wrzucałdorzekipełnekobiecychszczątkówworki.Tobyłjegomost,
nietegodebilaznaprzeciwka.Wziąłjednakgazetę,byniedrażnić
wścibskiegosąsiada.Terazpomyślał,żemożetonietakiegłupie: