Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ujrzałspowitywieczornąmgłądom,gdywracałprzezpolazeszkoły,
wyłaniającysięzzimowegokrajobrazu,oczekujący,buchający
ciepłemczajnikanaszamotowejkuchence.Usłyszałswójgłos,gdy
pochylonynadksiążeczkądonabożeństwawyśpiewywałwielkopostne
pieśniipróbowałspamiętaćczternaściezwrotekTeDeumLaudamus.
Boże,cosięzemnądzieje,pomyślał.
Wiedział,żetoskutekubocznywypitegowczorajalkoholu,atak
popijackiejnostalgii,którydopadłgotuznienacka.Amożepoprostu
zwiekiemstawałsięcorazbardziejsentymentalny…
Wysiadłzsamochodu,byowiałgowiatrznadośnieżonychpól.
Stałprzezchwilęnaskrajudrogi,zrękamiwkieszeniach,zodkrytą
głową,wdychającmroźne,zimowepowietrze.Woddalimajaczyły
zabudowaniastarejwsi,jakpudełkazapałekpoustawianewzdłuż
niewidzialnejlinii.Jeszczedalej,tam,gdziekończyłsięlas,swymi
nieokreślonymikształtamistraszyłyruinydawnejfabrykipasz,
nieczynnejodkońcalatosiemdziesiątych.Szyderczypomnikminionej
epoki,czasów,gdycaławieśszładopracy,poktórejpanowiezasiadali
wbarzePodGruszą,wśródzapachuprzypalonychkotletówikiszonej
kapusty,razdorokudeptanejostrupiałymistopamicycatejżony
karczmarza,zwanegoprzezwszystkichHiszpanem.Padłafabryka,
późniejpadłsystem,nakoniecpadłbiznes.Hiszpanaszlagtrafił,jego
cycatababapuszczałasię,zkimpopadło,igdzieśponiosło,
adawnidumniprzedstawicieleklasyrobotniczo-chłopskiejprzepijali
terazspołecznepieniądzepodsklepem,zrozrzewnieniemwspominając
czasydobrobytu.
Odfabrycznejbramydopierwszychzabudowańbyłookołodwóch
kilometrów.Kiedyśprowadziłatamtędywąskaszutrowadroga.Teraz
wszystkozarosłochwastami,adawnydojazddofabrykimiejscowi
rozoraliiwtensposóbbudynki,doktórychmożnabyłotylkodojechać
traktoremlubdojśćpiechotą,niszczałypośródłąk.Oparteościanę
lasu,stanowiłyidealnąprzystańdlawszelkiegorodzajumętów,