Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zdałemsobiesprawę,żebardzochciałbymcięzobaczyć.Wpaść
dodomubyłobyniezręcznie.Atutaj?Rozejrzałsię.Zawszemogę
cośkupić,nie?
Wtejchwilidrzwiotworzyłysięzhukiemidosklepuwparował
niski,krępytyp,ubranywortalionowyskafanderisportowebuty.
Aniutka,złoto!Wesołychświąt,skarbiezacharczał,wyciągając
ogromnełapska,byobjąćkobietęiprzyciągnąćdosiebieponadladą.
Ankaodskoczyła,alebezzłości.
Copandziśtakiwylewny,panieKociniak?Ładnietakpocudze
żonyręcewyciągać?Itoprzyludziach?CoDanusianato?
Kociniakniecierpliwiemachnąłręką.Byłjużtrochęwstawiony.
AcomitamDanusia.Tojest,widzisz,przechodzonymodel.
O,gdybytakmożnasobienowążonkę,młodą,taką…Oj,Aneczka,
gdybymjaciebiemiał,tobymnarękachnosił,ostatniepieniądze…
Westchnąłciężko.Ipićbymprzestał,jakBoga!Walnąłwpiersi
potężnąwłochatąpięścią.
Bojeszczeuwierzę.Niechpanwracadodomu,panieKociniak.
Świętaidą,możebypanżoniecośpomógł.
Wygonimnieitak.Patrzećnamnieniemoże.Takjakjananią.
Zabiłaby,gdybymogła.
Niechpanniegadagłupot.Copotrzeba?
Kociniaksięgnąłdokieszeniiwyjąłdwuzłotówkę.
Winko,Ania.Najtańsze.Resztęzapłacępoświętach,słowo.
Położyłmonetęnaladzieztakimnamaszczeniem,jakbyskładał
ofiarę.Wiesz,żezawszeoddaję.
Niepan,panieKociniak,tylkożona.Znowuprzyjdziedomnie
zawanturą.
Niedowiesię.Spokojnagłowa.Szybkoschowałbutelkępod
kurtkę.Bógcizapłać,Aniutka.Zdrówkaipomyślnościnaświęta.
Dlaciebieidlamamy.