Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nodobra,kochani,wiem,żewyglądam,jakbymnie
przejechałautobus,alewaszegowyczekiwania
iobserwowaniamojeskołatanenerwydłużejniezniosą.
–Acosiępaniprofesorstało?–spytałośmielonymoim
wstępemŁukasz.Miałamwrażenie,żeklasa
wydelegowałagodozadaniategodurnegopytania
itylkoczekałnaodpowiednimoment.
–Nieuwierzycie,więclepiejniemówić.Plotkaitakjuż
pewnieżyjeswoimżyciem.Ibędzie,żemążmniepobił.
–Zaśmiałamsię,zdejmującwkońcuokulary,któreitak
niewieleukrywały.
–Alepaniprzecieżniemamęża–szepnąłktoś
zostatniejławki.Ba!Bystrzaki.Wszystkowiedzą
oswoimnauczycielu:stancywilny,liczbadzieci,
samochód,wiek,dataimienin,urodzin,rozmiarbuta.
Toprzecieżciekawszeniżlektury.
–Niemam–odparłam.–Dobra.Robimytak.Jawam
mówięprawdę,cosięstało,awypotemmojejgębynie
zauważacieipracujemyjakzwykle,co?Możebyć?
–Jasne,żetak–odparliprawiechórem.Jakiegrzeczne
dzieci.Pomyślałbykto.Wskrócieopowiedziałamim,jak
było.Kilkaosóbniewytrzymałoiparsknęłośmiechem,
alegeneralnieklasawyglądałanazaspokojoną
przekazanymiinformacjami.Mogliśmywrócić
donormalnegotokulekcji.Byłamjednakciekawa,czy
wieść,żedurnanauczycielkaćwiczyłarównowagę
wautobusie,rozniesiesiępodczasnastępnejprzerwy,czy
teżwszystkieklasycogodzinębędąpytaćotosamo.
Udałomisięspokojniepoprowadzićlekcjęi,odziwo,
dokońcadnianiktjużniezapytał,cosięstało.Ha!Tosię
nazywapedagogicznezałatwieniesprawy.
Wróciłamdodomutakzmęczona,żeniemiałamsiły
nawetzrobićsobieherbaty.Luśkijeszczeniebyło.
Pewniepobiegłanajakieśkółko.Zastanawiałamsię,czy
tenupadekwautobusietoniebyłjakiśsygnałzgóry,
żebytrochęodpocząć.Miałamzadużogodzin
lekcyjnych.Aprzecieżwdomutrzebabyłojeszcze
sprawdzaćzadaniaiprzygotowywaćsiędonastępnych
zajęć.