Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
trzy​man​ki…
Wautobusie?niedowierzała.Pewniesię
za​sta​na​wia​ła,gdziepo​dzia​łasięjejroz​sąd​namat​ka.
Takodpowiedziałamaleprzegrałam.Autobusdał
mipotwa​rzy.
Prze​wró​ci​łaśsię?
Dokładnienasamryjek.Uśmiechnęłamsię,atwarz
lek​koza​pie​kła.
Pięk​nie.Iprze​łą​czy​łaśsięnakiep​skiedow​ci​py.
O,ranyszepnęłam,kiedywkońcuspojrzałam
naswojeodbicie.Przestałomibyćdośmiechu.Jużwiem,
dlaczegowszyscysięnamnietakgapili.Widokwlustrze
byłnieziemski.Miałamzdartąskóręnalewympoliczku,
naczole,nosieibrodzie.Nieźle.Wdodatkukrew
pomieszanazbrudemuczyniłazmojejtwarzycałkiem
ciekawyobraz.Normalnienadawałbysięodrazu
doga​le​riisztu​kiwspół​cze​snej.
Umyjtowodąutlenioną.Lusiapodała
mibu​te​lecz​kę.
Naj​pierwmożezwy​kłąwodązmy​jętensyf.
Piekłostrasznie,alepoobmyciu,niewyglądało
naj​go​rzej.Jak​byktośmnietar​kąpo​trak​to​wał.
Zatuszujeszjutromakijażemibędzieokej
po​cie​sza​łamnieLu​sia.
Możemaskęjakąśzałożę,co?ironizowałam,bojuż
oczymawyobraźnisłyszałamśmiechyuczniów.Niebyło
jednakwyjścia.Trzebabędziesięztymzmierzyć
iodpowiadaćnagłupiepytaniawrodzaju:„Cosiępani
sta​ło?”.