Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zostałamwariatemzpapierami
opublikowanewtomie:AnnaSakowicz,
Żół​tata​blet​ka
,War​sza​wa2014.
Piechotądoprzychodniszłosięokołopiętnastuminut.
Przezcałądrogęniczymmantrępowtarzałam:„urlop,
urlop,urlop”.Zradościmiałamochotępodskakiwać,
bałamsięjednak,żezapeszęilekarznie
damiskierowania.Naszczęściebyłozimno,colekko
chłodziłomojepodniecenie.Przebiegłamulicęwdość
ruchliwymmiejscuiznalazłamsięprzedwejściem
doprzy​chod​ni.
Weszłamdośrodka.Nieznosiłamlekarzy,przychodni
iszpitali.Nieznosiłamwystawaniawkilometrowych
kolejkachwśródsfrustrowanychpacjentów.Ztrudem
wytrzymywałammomenty,kiedychorowaLusia
itrze​babyłoswo​jeod​stać.
Odnalazłamodpowiednigabinet.Tutajczekałamnie
niestetybardzoniemiłaniespodzianka.Poczekalnia
wypełnionabyłapobrzegi.Aleokej.Kazałtuprzyjść
natrzynastą,więcjestem.Tylkojakdaćznaćlekarzowi,
żejużjestem?Pacjencipatrzylinamniebardzo
podejrzanie.Niektórzysiedzielipodścianąnapodłodze,
boniebyłowolnychkrzesełek.Biorącpoduwagęto,
dojakiegospecjalistyczekaliśmy,niemożnabyłosię
narażaćzebranymprzydrzwiachludziom,bowśródnich
mo​glibyćtak​żepo​ten​cjal​niwa​ria​ci.
Spojrzałamnakobietęstojącąniedalekomnie.
Zachowywałasiędziwnie.Przypuszczam,żesięnudziła,
bobawiłasiękomórką.Zdźwięków,któredochodziły
domoichuszu,wynikało,żewcośgrała.Podskakiwała
czasami,byćmożezpowoduutratyżycia.Dwarazy
machnęłarękątak,żepoczułampowiewpowietrza.Kilka
centymetrówdalej,azdzieliłabymniewucho.
Odsunęłamsięwięcnawszelkiwypadek
ikom​bi​no​wa​łam,coro​bić.
Naglezgabinetuwyszłapielęgniarka.Szybkodoniej
podeszłamipoprosiłam,abyprzekazałalekarzowi,
żejestem.Pochwilipoproszonomniedogabinetu.
Poczułamnasobiezłowrogiespojrzeniekoczujących
przeddrzwiamiszaleńców.Uśmiechnęłamsięniewinnie,
wzruszającramionami,boprzecieżniemojawina,