Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jeszczejednąfiliżankękawy,dobrze?
Dzięki.Eduardozacząłiśćwstronędrzwi,
przystanąłjednakijakbyodniechceniaspytał:Jak
tamsięsprawujenaszanowagosposia?
TwarzRicardapojaśniała.
Niemożnajejniczegozarzucić,ajużnapewno
brakupracowitościczyzapałuodparł.Jest
szczuplutka,alesilna.
DobrzeDajmiznać,gdybybyłyjakieśproblemy.
Wychodzączkuchni,Eduardomruknąłpodnosem
„szczuplutka,alesilna’’iuśmiechnąłsięlekko,jak
gdybynakilkachwilprzestałygotrapićwszelkie
kłopoty.
Eduardokończyłczytaćmejlnaswoimlaptopie,
podziękowaniezawsparciefinansowe,któreprzysłano
zmiędzynarodowejorganizacjinarzeczbiednych
dzieci,gdyusłyszałcichepukaniedodrzwi.
Proszęzawołał.
Przepraszam,żeprzeszkadzam
TobyłaMarianne.Miałanasobiegranatowo-biały
swetersięgającydokolan,wktórymwyglądała
najeszczebardziejkruchą,ibiałyfartuszek,którytylko
dodawałjejwdzięku.Wydałamusięjednocześnie
delikatnaipociągająca.Czyrano,kiedysięspotkali
wkorytarzu,teżbyłatakubrana?Niepamiętał.Wtedy
przedewszystkimpatrzyłwjejmigdałoweoczy
wyrażającewspółczucieitroskę.
Ocochodzi?spytałspokojnie.
Przygotowałamlunch.Przepraszam,żetakdługo
totrwało.Upiekłamchlebiugotowałamzupęizajęło
mitotrochęwięcejczasu,niżzakładałam.