Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wśrodkubyłoprzyjemnieciepło,awpowietrzuunosiłsię
przepysznyzapachgrzybów,bigosuigrzanegowina.Całajednaściana
zastawionabyłastołamizpółmiskamipełnymipotraw.Każdazrodzin
cośprzygotowała.
–Trzymasiępaniwsiodlepierwszaklasa,mojegratulacje.
–Helenausłyszałazasobągłosnależący,jaksięokazało,dochłopaka,
zktóregoramieniaściągnęłalisa.
–Dziękuję,panrównież.–Uśmiechnęłasięijużmiałaiśćdalej,
kiedykątemokazobaczyłatalerzzszarlotką,którytrzymałwręku.
–Napańskimmiejscuniejadłabymtego.
Spojrzałnaniązaskoczony,nierozumiejąc,comanamyśli.
–Niejestemmistrzyniąwypieków.–Zaśmiałasię,poczym
widzącmachającądoniejLusię,dodała:–Przepraszam,rodzina
namnieczeka.–Skinęłamugłowąnapożegnanieiruszyławkierunku
ojcaisiostry.
–Miłobyłopaniąpoznać!–zawołałzanią.–Stanisławjestem.
Odwróciłasię.
–Helena–odpowiedziała,poczymposzładalej,wkierunkustołu,
przyktórymjejojcieciLusiawłaśnienakładalisobiesolidneporcje
bigosunaboczkuikiełbasie.
Uśmiechnąłsiędosiebie.Imimowszystkospróbowałkawałek
ciasta.Skrzywiłsię,kiedyzrozumiał,comiałanamyśli.Szarlotkabyła
słona.
–Co,niesmakujeci?–PodszedłdoniegoJanek.
–Dajspokój,stary.WidziałeśgdzieśFelka?
–Tentozawszemusicośsknocić!Cozafrajer,ha,ha.Niezły
mieliśmyzniegoubaw.
Stanisławpokręciłgłową.
–Muszęznimpogadać.Takłoiłtegoswojegowałacha,
żeażmuoczywychodziły.Założęsię,żeogiertejnowejprzestraszył