Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Stanisławwyprostowałsięizmarszczyłbrwi.
–…jakpotrzebujeszfloty,tonicztego.
–Staśko,przecieżcioddam…słowohonoru…
–Apamiętasz,cożeśmiostatniouroczyścieprzysięgał?
Żekończyszztym,żeostatniraz.Ico?Powiedziałemcijużwtedy,
żetobyłostatniraz,kiedycipożyczam.Mówiłemserio.
–Totakizciebieprzyjaciel,cotodruhazostawiawpotrzebie?
–Felekczuł,jakwzbierawnimzłość.
Stanisławmilczał.
–Takniezachowująsięprzyjaciele,tylkoszuje!Gównowartataka
przyjaźń!–krzyknąłFelekiwyszedłzestajni,trzaskającdrewnianymi
drzwiami.
Przechodzącobokkolejnegobudynkustajennego,kątemoka
zobaczyłsylwetkęCzarnegowboksie.Pięścizacisnęłymusiętak
mocno,żeażzbielałymukłykcie.„Tomnienależałosię
tozwycięstwo!”–pomyślałisplunął.
***
Styczeń2017roku,Warszawa
WWarszawieogłoszonostanalarmowy.StężeniapyłówPM10
iPM2,5przekroczyłynormynieokilkaczykilkanaście,aokilkaset
procent.Chwyciłmróz,ludziepaliliwpiecachczympopadnie,
apowietrzeodkilkudnistało.Nadmiastemwisiałsmog.Przypominał
swoimmlecznymwyglądemmgłę,którazostawianaskórzeprzyjemne
kropelkiwilgoci.Alewystarczyłjedenoddechicałyczarpryskał.
Wewdychanympowietrzuwyraźnieczućbyłodym,anajęzykusmak
sadzy.
WbudynkuAkademiiSztukiWojennejpanowałpółmrok.Adam
Maczek,tensamochroniarz,którydwamiesiącewcześniejwydał
Piotrowiprzepustkę,rozpakowywałwłaśniezszaregopapierukanapkę