Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ciekawe,copowiedziałbyAndrzej,gdybywtejchwilizobaczył.
Pewnieużyłbygorszegookreślenianiż„kompletnyupadek”
przemknęłojejprzezmyśl.Miałtalentdoznajdowaniasłów,które
bolały.
WybawicielkadźwignęłaładunekzBaśkąwroligłównejikoło
ruszyłozcichymjękiem.Deszczlałcorazrzęsiściej.
Zaszłamzapytać,czyniemaszrobotydlamojegokuzyna
wyjaśniłaruda,pchającwózek.Dompootwierany,nikogo
wśrodku.Miałamiść,alejakiśpieszacząłwyćidoszłamdoklatek.
Baśkazastanowiłasię.Ciekawe,któremuzeswoichpodopiecznych
zawdzięczaratunek.
Bardzopanidziękujęwydusiła,podskakujączjękiem,kiedy
taczkaprzejechałaprzezkamień.Niewiem,jakmogęsię
odwdzięczyć…Możebędęmogła…
Nicniemów,zabardzosięmęczysz.Zresztąnormalnasprawa.
Wkońcujesteśmysąsiadkamikobieta,dysząc,zaparkowałapod
drzwiami.
Sąsiadkami?Baśkapomyślałaozamkniętejnagłuchochałupie
zwalącymsiępłotem.Nie,pewniechodziotendombliżejszczytu.
Byłatamraz.Przeddrewnianąchatąstałrdzewiejącywraktraktora,
walałysięśmieci,ramystarychrowerów,anasznurzesuszyłysię
flanelowekoszuleidziecięceubranka.Zapukaławtedydodrzwi,ale
otworzyłmocnowczorajszyfacet,którynajejwidokniepróbował
nawetudawaćuśmiechu.Napytanieojajkarzucił,żekurysięteraz
pierzą,anieniosą.Wydałjejsiętakniemiły,żewięcejtamnie
wróciła.Byćmożetowłaśniejegożonawciągałaterazposchodach.
Przećwiczyłamtonaswoimstarymrudaotworzyładrzwitak
energicznymkopniakiem,żeprawiespadłajejznogigumowa
podróbkacrocsa.Mogłybyśmypoczekaćnazewnątrz,aletutaj
potrafiądługojechaćdopacjenta.
DociągnęłaBaśkędosofki.Odsunęłakraciastykoc,bynie