Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MOSKWA
Ciosbyłpowalający,aprzytymnieuchronny.
PooblanymegzaminienaMGUwprzypływiedesperacji
zacząłemstudiowaćwIInstytucieMedycznymim.
Sieczenowa.Aleznaukąmarniemiszło.Mojestosunki
zojcemmocnosiępopsuły.Miałemsiedemnaścielat,
chciałemjużsamosobiedecydować.Pyskowałemojcu,
ażeonbywałczasemnawetbardzozapalczywy,
skończyłosięnatym,żektóregoświeczoratrzasnąłem
drzwiami,zabierajączesobątylkodokumentyikolekcję
znaczkówpocztowych,którezbierałemprzezwszystkie
szkolnelata.Itakotoopuściłemnaszdom,doktóregonie
powróciłemjużnigdy.
Nadworzepadałzimnywrześniowydeszcz.
Przemokniętydosuchejnitkidobrnąłem
dodworca,szczękajączzimnazębami,wsiadłem
dopociągu,azapółtorejgodzinybyłemjużwMoskwie.
Niemiałemgdzieprzenocować,musiałemspędzićcałą
nocwpoczekalniDworcaKurskiego.Nadrewnianych
ławkachniewiadomoczemuwolnobyłotylkosiedzieć.
Tych,którzybezwiedniezajmowalipozycjęleżącą,czujny
milicjantdyżurnybrutalnieszturchałwramięibudził
słowami:„Tusięnieśpi!”.Obokmniepróbowałaspać
nasiedzącosympatycznarudowłosadziewczyna.Jużnie
pamiętam,jaktosięstało,alewkrótcejejgłówka
przechyliłasięnamojeramię,japołożyłemswojągłowę
najej–iwtensposóbcudownieprzespaliśmydorana.
Poobiedziespotkaliśmysięnamieścieidługo
spacerowaliśmypoMoskwie.Onaopowiadałamioswoim
zamiłowaniudomotocykli,ajajejpowiedziałem,
żeodszedłemzdomu.„Dawno?”–zapytała.„Wczoraj”
–odpowiedziałem.Roześmiałasię.Potemcałowaliśmy
sięnajakimśskwerze,awieczoremwsadziłem