Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wypatrzyłpośródnichtego,któryskupiałwokół
siebiepozostałych.Micharakterystycznespojrzenie
ikrótkiewłosy.Domańskikiedyśteżwłóczyłsię
podworcach.Teżmiałtakiespojrzenie.Możenawet
fryzuręmiałpodobną.
Dorwącięstwierdziłspokojnie.Lepiejjedź
zemną.Wysiądzieszpodrodze.
Mężczyznanieodpowiedział.Paliłpapierosaipatrzył
przedsiebie.
Domańskirzuciłniedopałeknachodnikizdusił
gobutem.Ruszyłwkierunkumłodychludzi.
Obserwowaligospodełbów,gdyszedł.Krótkie
spojrzenia,drobnegesty,zbłąkaneuśmiechyWiedział,
cosobiemyślą.Patrzylinawysokiego,wychudłego
faceta,któryusiłujeniedyszeć,stawiająckolejnykrok.
Naprzezroczystąskórę,opinającąsięnaczaszcejak
zużytypokrowiec.Napowiekiopadającenazapadnięte
oczy,pozbawioneblasku.
Widzieliczłowieka,którywpołowiebyłtrupem.
Węszyliwnimsłabość,okazjędorozrywki.Podnosili
twarze,ichuśmiechystawałysięcorazszersze
ibardziejbezczelne.
Onteżsięuśmiechnął.
Patrzył,jakpoważnieją.Niechcielimiećznimnic
wspólnego.Nawetuśmiechu.
Zatrzymałsię.Nicniemówiąc,odchyliłpołękurtki,
abymogliwypatrzećszelki,kaburęiwetkniętegotam
glocka.
Ococi,kurwa,chodzi?spytałtenkrótkościęty,
kandydatdoSztumu,najdalejzapięćlat.
Domańskidostałatakukaszlu.Zakryłdłoniąusta,