Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
upadkiemojca,iżniemiałczasuzatroskaćsięoto,
bymusięnieprzytrafiłajakaśprzygoda.Potemcichym
krokiemskradłsięnagórę,atamusłyszałspokojny
oddechmatkiiSeta.
Adampowróciłdoroboty,mówiącsobie:Jużwięcejnie
będęwyglądał,dźwiękuniemożnadostrzec.Może
otaczanasjakiśniewidzialnyświat,auchojest
bystrzejszeodokainiekiedycośzniegochwyta.
Niektórzymówią,iżwzrokwtenświatzapuścili,ale
zwyklezdarzasiętoludziom,coniewielewięcejwidzą.
Codomnie,wolędobrzewidzieć,czymójwinkieljestbez
wady,niżzobaczyćducha.
Podobnemyśliprzychodzązwyklewówczas,gdyświt
gasiblaskświecy,aptakizaczynająświergotać.Wkrótce
teżczerwonepromieniesłońcapadłynacyfrywypisane
błyszczącymigwoździaminawiekutrumny,aniepokój
sprawionynocnymwydarzeniemzatarłsięwobec
zadowolenia,żerobotawedługumowyzostała
wykończona.NiebyłopotrzebybudzićSeta,bojużsię
ruszałnagórzeiwkrótcezeszedł.
–Patrz,chłopcze–zawołałAdam–trumnaskończona,
możemyjązarazzanieśćdoBroxtonibyćzpowrotem
przedszóstą.Zjemtylkokawałekowsianegoplacka
iidziemy!
BraciapodnieślitrumnęnaramionaiwrazzGypem
wyszlinałąkęciągnącąsiępozadomem.DoBroxtonbyło
zaledwiepółtorejmili,adrogabiegłapomiędzyłąkami
ipolami,bladekapryfoliumigłogiwieszałysię
naplotach,ptakiświergotałyiwywodziłyswetrylewśród
gałęzidębówiolch.Pięknośćwieczniemłodejnatury
wtymletnimporankustanowiłakontrastztymidwoma
pracownikaminiosącymitrumnęnaramionach.
ZatrzymalisięprzedwielkimdomemwBroxton.
Oszóstejtrumnabyłajużzabitaibraciawracalidodomu,
szliterazkrótsządrogąprzezstrumyk.Adamniemówił