Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Aleproszęsięnieodkrywać!
Kołdraunosisię,odsłaniającschowanewcześniej
wmrokutajemnice.Oprócztwarzy–lekkobladawej,
zatozkonkretnymwąsem–widzękawałekklatki
piersioweji...
Kurtynaopadawkluczowymmomencie.
–Kiedyjachcę!
–PanieZbigniewie,niejestpantutajsam,tonie
wypada...
–Mniewszystkowypada!
Szamocąkołdrą,razzakrywając,arazodkrywając
nagieciało.Walkajestzażartainiezwykleemocjonująca.
Jakimcudemtenniepozornyczłowiek,któryprzedchwilą
ledwiezipał,matylesiły?
Przedstawienietrwadalej,anaodsieczprzybywa
kolejnazprzedstawicielekzielonych.Wedwieidzie
imowielesprawniej–chwytająwdłoniekołdrę
ibłyskawicznieowijająniąmężczyznę,niczymnaleśnika.
–Ratunku!Ludzie,ratunku!–Zbigniewnajwyraźniejnie
przepadazatymdaniemidomagasięzwrócenia
muwolności.
–PanieZbigniewie,wszystkojestwporządku.Znajduje
siępanwszpitalunasaliwybudzeńi...
Zaraz,zaraz...WSZPITALU?!
Mamwrażenie,jakbyktośuderzyłmniewgłowę
młotkiemalbokawałkiemcegły.
Czyjanaprawdęzapomniałamotym,żemiałam
kolonoskopięwnarkozie,isądziłam,żektośdosypał
minarkotykównaimprezie?
Dlaczegomójmózgmusizawszetakdziwacznie
funkcjonować?Przecieżtopowinnobyćoczywiste.Nikt
nieupychałbymniedołazienkizłóżkami.Topoprostu