Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dobrego.
Próbujęwyjaśnićmuponownie,żeniemampojęcia,
ojakiskarbchodzi,alechybamnieniesłucha.Otwieram
właśnieusta,byzapytaćgo,czyniepomyliłmieszkań,
alewtymmomenciepotwórzaczynaprzeraźliweryczeć.
Dźwiękjesttakprzeszywający,że...
Niespodziewaniesiębudzę.
Aconajlepsze,ryczenienieustaje.
Przezchwilęzastanawiamsię,czytodalejniejestsen,
tymrazemtakiwstylu:„Sądziłam,żesięobudziłam,ale
tylkotakmisięwydawało”,jednakszybkouświadamiam
sobie,skądpochodzitenniecodziennydźwięk.
Nie,wmoimpokojuniemapotwora.Ośmielęsię
równieżstwierdzić,żeniematużadnegowartego
poszukiwańskarbu.
Prawdziwyminamacalnympotworemsąmojejelita,
którechcązamienićzemnąkilkasłówek.Byćmoże
równieżposzukująukrytegowmoimpokojumajątku?Nie
umiemstwierdzić,ponieważjęzyk,wktórym
przemawiają,jestminieznany.Zamiastsłówsłyszę
wyłącznienarastającebulgotanie.
Dodyskusjiwłączasiępęcherz,zazdrosnyobrak
należytejuwagi.Jedyne,coudajemisięwychwycić,
togroźba:„Zarazeksploduję”imamświadomość,żenie
jesttozaledwieczczegadanie.
Przekręcamsięzjękiemnalewybok,mającnadzieję,
żetapozycjaniecopomoże.Podsuwamnogipraktycznie
podbrodęinasuwamnasiebiekołdrę.Wesołeananasy
szczerząsiędomniezachęcająco,alewtymmomencie
wydajemisię,żepoprostuzemnieszydzą.
„Idźdołazienki,idź...”,mówijedenznich,wystawiając
wmoimkierunkużółtawyjęzyk.Wiem,żemarację.
Powinnampójść,aletozadanieprzerastamoje