Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nieświętatorzeczzabićczłowieka–rzekłDuńczyk,jakbywcale
gonieusłyszał.–Życieludzkienienależydonas.Dlategomamy
prawa,któremówią,kiedywolnozabić,akiedynie.Aleprawo
totylkoprawo.Kiedyprzychodzinoc,zostajeszsam.
–Niemampojęcia,doczegozmierzasz.Cochciałbyśusłyszeć?
Żetolubię?Nielubię.Aleczasamipoprostutrzebainiemacosięnad
sobąroztkliwiać.Lepiejsięcieszyć,żektoinnygryzieziemię.Tego
nauczyłmnieEryk.
MargeirpopatrzyłnajpierwnaBolka,potemnaWitkę.Jegotwarz
złagodniała,uśmiechnąłsiępółgębkiem.
–Wiecie,dlaczegowojownicytakbardzolubiąopowiadaćbzdury
przybiesiadzie?Wszystkietenudnehistorieourwanychkciukach?
–Pewnie.–Witkawyszczerzyłazęby.–Popierwsze,sąpijani.
Podrugie,popijakubardzosięlubiąnawzajempoważać.Potrzecie,
łudząsię,żezachwyconeichpoważaniemdziewczynyzarazbędąsię
pchały,byskoczyćzniminasiano.
DługonogiDuńczykzachichotał,obróciłsiębokiemdowyjścia
zgawry.Otoczkaniesamowitościwiszącanadnocnąwyprawąpowoli
sięrozwiewała,choćniedokońca.Niedokońca.
–Wszystkotoprawda.Alejestjeszczejednarzecz.Kiedy
opowiadająowojennychprzygodach,niemówiątaknaprawdęosobie.
Ten,któryposzedłnawojnę,tonietensam,którywrócił.
Aprzynajmniejjawtowierzę.Kiedyczłowiekzabijaczłowieka,coś
sięwnimzmienia.Zakażdymrazem.Natwoimmiejscu,Bolesławie
Mieszkowicu,niespieszyłbymsięzabićboga.Bojeślicisiętouda,
możeszodkryć,żeniepoznajeszsamsiebie.