Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wmilczeniu,taknaprawdęczytałamuwmyślach.
–Bolko.
–Mmm?
–Weźgozesobą.Margeira.Jakbędzieszpłynąłdokraju…weź
gozesobą.
–Daliśmymuprawogościny,Eryktegoniepodważy.Nicmututaj
niegrozi.AletoDuńczyk…Ktowie,czegoszukał.
–Oj,niebądźkołek,niczegonieszukał.Ajeślinawet,tonie
znalazł.Ichcetylkowrócićdosiebie,doswojej…dokogoś.
–Czyżbyśstawałasięckliwa?
–Abotynigdyniejesteśckliwy!JapoprostutegoMargeira…
jakośtak…lubię.
–Podobacisię?
–Nie.Zachudy.Alematakiesmutneoczy.Itęskni.Tęsknibardzo.
Zauważyłbyś,gdybyśtylkoniedumałbezprzerwynadtym,czynie
jesteśabyzbytnaiwny,czyniezachowujeszsięjakdzieciuch,czyjest
zciebiechłopprawdziwy,twardy,łebskiiniewciemiębity,taki,
cosobieniedawkaszęnadmuchać.
–Niedumamnadtym–bąknąłmłodzik.
–Weźmieszgo?
Bolkozastanawiałsięprzezchwilę,potemrzekł:
–Wezmę.Aleczywypuszczęikiedy…Niemogęgotakpoprostu
posłaćdoSinozębego.Erykbymiuszyurwał,gdybysiędowiedział.
Zresztą…topoważnesprawy,wojnaiwogóle,aniebabskiejakieś,
łzawe…–Kniaziewiczniedokończył.Pomimociemnościwiedział,
żeWitkaprzewracaoczami.
–Zatopierwsze…–powiedziałaiucałowałagowpoliczek.–
Dziękuję.Zatodrugie…–Tuuszczypnęłabratawucho,boleśnie.–
Kołekjesteś.
Alemówiłatoześmiechem.