Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
strzelajądociebiemoździerzeiartyleria,powyrzucie
bezbłędnieokreślasz,czyleciwtwojąstronę,czynie.
By​łempe​wien,żetesześćminleciwnas.
Chło​paki,tonapewnotu,ostroż​nie.
Dziesięćsekundpóźniejzesztywniałem.Byliśmy
dobrzeustawieniwzględemkierunkuostrzału,alenie
mamożliwościschronieniasięprzedatakami
moździerzowymi,aczystohipotetycznyupadekminy
dwadzieściametrówodnasniepozostawiłabynam
żadnychszans.Tak,zawszesięmyśli,żeleciprosto
wnas.
Dwielubtrzyminyprzecięłypowietrzeiprzeleciały
jakieśdwieściemetrównapółnocodnas.(Były
wycelowanewpunktoporu,alepudłowały.Takie
ze​zo​watemoź​dzie​rzemogąrze​czy​wi​ściewnastra​fić).
Dwiemi​nutypóź​niejsalwysiępo​wtó​rzyły.
Spadajądalekoodnas?zapytałŁom,zapalając
pa​pie​rosa.
Dwie​ścieme​trów.
Tradycyjnadziesiątasekundy,wktórejprzestajesz
od​dy​chaćiuważ​niesłu​chasz.
Tak...Tak...Tak...Tak...Tooni,czujęto!
Dwieminyspadłyokołostupięćdziesięciumetrów
napołudnieodnas,aczteryjebnęłydowodyjakieś
trzy​stame​trówda​lej.
Gdzieoni,docholery,strzelają?spytałsamego
sie​bieCze​czenzezdu​mionąmordą.
Potemjeszczedwiesalwypotrzyiznówdonikąd,
iznowukolejna.PomiędzysalwamiobajzŁomem
nazmianęskanowaliśmy,zapomocąkamery
termowizyjnej,obszar,zaktórybyliśmyodpowiedzialni,
oba​wia​jącsię,żeostrzałmaza​sła​niaćna​dej​ściegrupy.