Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Terazoni,myinaszeuzbrojeniejesteśmynatejsamej
linii.Onitamnieidiotami,niebędąsiępoflankach
strzelać,ajakjuż,tonadnami...Oho,cotusięrusza?Nie
ruszasię?...Nie,wydawałomisię...Niemożemystrzelać
zkarabinu,żebyswoichnietrafić.Aseparymogą
strzelać,gdziechcą,bowkołowszędziemająnaszych.
Chujniastraszna.Jakimającel?Przegnaćnas
zawzniesienie.Acotambędzie?Drugagrupa
zka​ra​bi​namiiter​mo​wi​zo​rem,któramanasroz​je​bać?
Nase​kundęode​rwa​łemsięodka​mery:
Łomszep​czę.
Jaod​po​wiadaszep​tem.
Da​wajdoPKM-aipatrzuważ​nieprzedsie​bie.
Okej.
TymczasemCzeczenpodszedłdwadzieściametrów,
uklęknął,byprzesuwaćlufęzlewejnaprawą,czekając
nakierunekirozkazoddaniastrzału,ajaprzysunąłem
sobiekarabinbliżej.Wróciłemdokontemplacjichaszczy
przeztermę:
Bardzo...bardzo...ciekawyfilm...Bessonposzedł
dokuchnizapalićmruczałemdosiebiepodnosem,
patrzącwkrzaki.Odchwiliwykryciaruchuminęłydwie
minuty,podczasktórychniezobaczyliśmyniczego.
(Cholera,czyŁomsięniepomylił?O,bateriasię
wyczerpuje).Kolejnedziesięćsekundwpatrywaniasię...
ijest!Dwiegodzinyinatychmiastowyzwrotakcji
sylwetka.Zrobiłemzbliżenie,poktórympoczułem
gęsiąskórkęnacałymciele,aadrenalinazaszumiała
miwgłowie.Byłtakblisko,żewydawałomisię,
żerozpoznałemwpodczerwieniletnikombinezon
maskujący...jakieśstodwadzieściametrów.Nie
zabardzowiedziałem,cozrobićwtakiejsytuacji.
Czeczenbyłstarszyrangą,bobyłmłodszymsierżantem,
ajazwykłymszeregowym.AletaknaprawdęwKijowie