Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nasamotnymklifie.Poco?Chciałemzabić.Tak,
przecieżbyłasmokiem,ajażołnierzemŚwiętego
Jerzego,oczymoczywiścieniewiedziała,ponieważ
podczasatakunagniazdosmokówmiałem,jakkażdy
znas,twarzzasłoniętąmaską.
Wtrakcietejkrótkiejrozmowyprzeztelefonbyła
wyraźniepodminowana,wręczzdenerwowana.Comnie
niezdziwiło,byłemprzecieżpewien,żewszystkie
smoki,wiedząc,żejesteśmywtejwokolicy,
gorączkowoszykująsiędoucieczkizmiasta.Ember
oczywiścieteż,razemzeswoimbratem,niemniej
jednakzgodziłasięnaspotkanie.Prawdopodobnie
dlatego,żechciałasięzemnąpożegnać.
Naprawdęzamierzałemzabić,chociażbydlatego,
żeakcjaniepowiodłasięzmojejwiny,więcchciałem
tojakośnaprawić.Niestety,kiedyznówzobaczyłem
podrugiejstronielufyzielonookądziewczynę,
właśnie,któranauczyłamniesurfowaćitańczyć,
właśnie,któraczasamiuśmiechałasiętylkodomnie,
tocóżporazkolejnyzawiodłem.Nie,niemogłemtego
zrobić,itobyłonapewnocoświęcejniżchwila
wahaniaczyzwykłyefektzaskoczeniapodwpływem
myśli,żemożejednakcośjestnietak.Zczymśtak
nikłymbymsobieporadziłwułamkusekundy,żołnierze
ŚwiętegoJerzegojużtacysą,natychmiastwracają
dopionuigotowidodziałania.Byłojednakinaczej.
Poprostumniesparaliżowało,gdyznówstanąłem
twarząwtwarzznaszymcelem.Uroczym,zielonookim,
aleprzecieżnaszymśmiertelnymwrogiem!
Znówniebyłemwstanienacisnąćnaspust,znów
stałemjakkołek,aEmberwtymczasiedokonała