Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
siebiemówię,poczymwyjmujęzkieszenibanknot
stuzłotowyikładęgonablacie.
Facetodrazuprzesuwagowmojąstronęiponownie
zabierasięzapolerowaniekieliszka.
Wierzmi,żemaszjużdośćstwierdzasucho.
Zabierajswojepieniądzeijedźdodomu,zanimnarobisz
sobieproblemów.
A…możechociażtakiegotyci,tyci?ponawiam
prośbę,zbliżającpalecwskazującydokciuka
idemonstrujęmaleńkąprzestrzeńpomiędzynimi.
Barmanwzdychazniechęcią,poczymopierałokcie
oblatipochylasięwmojąstronę.
Przykromi,starymówi,kręcącgłową.Brzmisz,
jakprawdziwydesperat,cowyglądaminapoważne
problemy…najprawdopodobniejzkobietą.
Niezaprzeczam,więcrobikrótkąpauzęiprzygląda
misięzewspółczuciem.
Dziśniedostanieszjużanikropli,alemogędać
cipewnąradę…
Naprawdę?bełkoczę,uderzającdłoniąwkolano.
Acotymitakiegomożeszporadzić?Onanawetnie
odbieraodemnietelefonówkontynuuję,wyciągając
komórkęzkieszeni,poczymwchodzęwlistęostatnich
połączeńipodtykammuekranpodsameoczy.
Okej…możefaktycznietrochęsięwstawiłem.
Imyślisz,żetosięzmieni,jaksięnapijesz?
dopytuje,unoszącwysokobrwi.
Niezmienisięwyduszamzsiebie,chowająctelefon