Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Niechpanipowieprawdę.
–Możedwadzieściasześć–siedem.
Niewiedziała,czytaodpowiedźmniezadowoliła
izniepokojemodprowadziłamniewzrokiem
doprzymierzalni.Przebrałemsięzpowrotem,
przyjrzałemsięjejprzezchwilę(faktyczniebyła
brzydka)ispytałem:
–Ilerazem?
Znieruchomiała,apotemjakbyspazmtargnąłcałym
jejciałem.Rzuciłasiędokalkulatora.
–Policzyłampanuzmaksymalnązniżką.Razem
sześćsetjuanów,alewezmępięćsetosiemdziesiąt.
–Zadrogo.
–Conajwyżejmogęjeszczeopuścićdwadzieścia,
boinaczejwogóleniezarobię.
–Zadrogo,niestaćmnie.
–Topanpowie,ile.
Patrzącnajejpodnieconątwarz,wspomniałem,
cozawszemówiłamimatka:„Tnijcenęnapołowę”.
Jabyłemjeszczetwardszy.
–Dwieście.
–Panie,tonawetkosztówniepokryje.
–Dwieście.
–Jakpannaprawdęchcekupić,niechpanbierze
zaczterysta.
–Mamtylkodwieście.
–Towszystkozadwieście?Natakiinteresmnienie
stać.Jakpanchcecośjednego,tomożemy