Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
porozmawiać.
Wyszedłem.Zamnąbyłocicho,aleniemal
słyszałem,jakwduszykłócisięsamazesobą,jakbysię
rozdwoiła:jednajużchcezamnąwybiec,drugajest
zdania,żetrzebajeszczezaczekać.Wtakiejsytuacji,
ktozrobipierwszykrok,dajeznak,żegotówjest
naustępstwa.Jużmiałemskręcićzaróg,przekonany,
żenicztegoniebędzie,kiedyusłyszałemzasobąjej
głos:
Panzaczeka!Panbierzezadwieście!
Odwróciłemgłowęzpodnieceniem,anawet
desperacjąmachaładomnieręką,wdrugiejściskając
wypchanątorbę.Odmachałemjej,alenawetsięnie
zatrzymałem.Miałemprzysobietylkodziesięćjuanów
ijeszczejakieśgroszaki.
Kiedyo18:30wracałemnaosiedleakademiiwojskowej,
natknąłemsięnastaregoHe,któryrównieższedł
dodomu.Nacałymosiedlumieszkaliśmytylkomydwaj,
aleprzybramieprzez24godzinystałwartownik.Dla
młodychkadetówakademiitobyłoważnezadanie,więc
sztywniiprościjakdrutstalinaswoimstanowisku.
WspinałemsięposchodachzastarymHe,starannie
utrzymującdystansmiędzynami.Dopierokiedy
zamknąłzasobądrzwi,otworzyłemmoje.Wdomunie
byłonikogo.Czasaminaprawdęmiałemnadzieję,
żewchodzącnatknęsięnawyskakującegozmieszkania
złodzieja.
Usiadłeminiemająccozesobązrobić,zacząłem
wpatrywaćsięwprzestrzeń.Podobno,żebyczymś