Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Gdybytegoniepowiedział,pewniebywygrał,atak
usłyszał:
Piętnaście.
Nopatrz,najpierwmówiłeśdziesięć,ateraznagle
piętnaście.
Dwadzieścia.
Uśmiechnąłsię,okazując,żewybaczamimoją
dziecinność.Ruszyłemdalej.Słyszałem,żecoś
mamroczeiwiedziałem,żeusiłujedobraćwłaściwe
słowa,bymnieprzekonać,aleprzyśpieszyłemtylko
kroku.Schowałemsięzadrzewemiobserwowałem
drzwijegosklepu;pokilkusekundachujrzałem,jak
wychodziwlokączasobąchromąnogę.Zamachał
namniegwałtownie:
Wracaj!
Chcepankupić?
Chcę!Dziesięćtysięcy!
Zakogopanmniema?
Ruszyłemprzedsiebie.Wiedziałemjużmniejwięcej,
ilemonetywarte,więcmogłemjesprzedać
każdemu.Alekumojemuzdumieniu,staruchzaczął
zamnąbiec,podskakującdziwnie,ażludziezaczęli
musięprzyglądać.Zatrzymałemsię.
Jakpanchcekupić,toniechpanwraca
popieniądze.Jatuzaczekam.
Zawróciłodrazu,obejrzałsięjeszcze,żeby
sprawdzić,czynieodszedłemidopierowszedł
dosklepu.Wyjrzałpochwili,uśmiechnąłsięobleśnie
ipodniósłdogórypalec.Pokazałemmudwa,