Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wziąłjednązmonet,roztarłmiędzypalcami.Wciąż
byłonaniejtrocniedoczyszczonejziemi.
Chceszusłyszećprawdę?zapytał.
Oczywiście.
Monetyautentyczne,aledużosiętakich
wykopuje.Czasamipokilkasetkilogramów.
Nowięcilewartepanazdaniem?
Trzydzieścijuanów.
Zawszystko?
Zawszystko.
Wziąłemplastikowątorebkę,zgarnąłemdoniej
monetyipowiedziałem:
Trzydzieścitopanmożesobiezachować.
Odchodząc,usłyszałemzaplecami:
Atwoimzdaniem,ilewarte?
Conajmniejdziesięćtysięcy.
Żartysięciebietrzymają,braciszku.
Ajakzechcę,tosprzedamizadwadzieścia.
Roześmiałsię.Rozpoznałem,żetobyłszyderczy
śmiechzlaika;ktosiętakśmieje,okazuje,żenie
maczegożałować.Szedłemdalej,aonzawołałzamną
głosem,wktórymznaćbyłopodjętądecyzję:
Niechbędątrzytysiące.Trzytysiącetorozsądna
cena.
Usłyszawszyzaleceniezustautorytetu,miałem
szczerąochotęusłuchać,leczwciążpowtórzyłemswoje:
Dziesięćtysięcy.
Pięć.