Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Panowie,rozkazytakie,żebynieprowadzićżadnychdziałań
ofensywnych,askupićsięwyłącznienaobronieludnościpolskiej.
Zdziwionespojrzeniaobecnychskierowałysięwjegostronę.
Mężczyznasiedziałniewzruszony,opierającnastolepotężnedłonie.
Tojakieśżarty!niewytrzymałLudwik,zaciskającdłoń
wpięść.Najpierwruscywbilinamnóżwplecyiwywieźlitysiące
naszychnaSyberię.Ponichprzyszłyszkopy,którzynielepsi.Teraz
UkraińcyzaczynająwyrzynaćPolakówniczymbarany,niebaczącczy
tokobiety,starcyczydzieci.Amymamysiętemubezczynnie
przyglądać?mówił,corazmocniejzaciskającdłoń.
Ludwiku,takierozkazy.Moichłopcypopierwszejeszcze
zbytsłabouzbrojeni,apodrugiemamichzamało,żebyzewszystkimi
walczyć.
Panierotmistrzu,tochociażbrońcienasprzedbulbowcami.
Teraztosłychaćopojedynczychmordach,alezajakiśczas,jak
poczują,żewszystkoimwolno,zacznącałewsiemordowaćnie
ustępowałojciec.Pozostalizaczynaliprzyznawaćmurację.
Tymbardziejżemywaskarmimy,ubieramy,atymsamym
narażamynietylkosiebie,alecałenaszerodziny.Wiecie,coNiemcy
robiąztymi,którzypomagająpartyzantomwtrąciłniskimężczyzna
siedzącyobokpieca.Dopierogdysięodezwał,Henrykrozpoznał
wnimsąsiadaWacławaSawickiego.Mężczyznamiałsynawjego
wiekuichłopcybardzoczęstosięrazembawili.Nieznajomy
mężczyznanazywanyrotmistrzempotoczyłciężkimwzrokiem
pozgromadzonych.
Panowie,jestwojnaikażdyznascośryzykuje.Czysądzicie,
żeniewolałbymwtejchwilibyćwWarszawieprzyswojejżonie
icóreczce?Wolałbym,aleniejestem,ponieważichjużniema.Gdy
roktemugestapoprzyszłodomojegomieszkania,niezastalimnie
wdomu.Zabralimojąrodzinęiśladponiejzaginął.Takwięc
doskonalewiem,cotoznaczynarażaćswoichbliskich.Posłowach