Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Psujeszcałązabawę.
–Ktośmusitwardostąpaćpoziemi.–Imówitoosoba,która
maparanoję,bomyśli,żektośjąobserwuje.Super.–Bierzkluczyki,
jedziemytwoimsamochodem.
–Acoztwoim?
–Nic,aleniedamradykierować.–Podniosłaobandażowanąrękę.
–Noimaszpecha,bojestempraworęcznaibędzieszmusiałarobić
zamnienotatki.Rolesięodwróciły.
Sandrajęknęłażałośnie,natomiastLuizębardzoucieszyła
perspektywaprzyjaciółkizdługopisemwręku.
–Wezmęlaptopa–mruknęłaSandra.
Nojasne.
Droganauczelnięniebyładługa,natomiastbardzo…emocjonująca.
Luizaprawiezapomniała,jakjejprzyjaciółkaprowadziikilkarazy
musiałamodlićsięwduchu,żebywogóledojechaływjednym
kawałku.
–Zarazpocałujęziemię–powiedziała,wysiadając.–Wyślęcię
nadodatkowezajęcia!
–Zczego?
–Zjazdy!Prawieprzywaliłaśwsamochód…
–Oj,raz.Nieprzesadzaj.
–Razwsamochód,razwrower,niewspomnęokrawężniku.
Więcejnieprowadzisz.
–Noiotochodziło!
Luizazrezygnowanaentuzjazmemprzyjaciółkipokręciłagłową.
SandrazatrzasnęładrzwiswojegoczarnegobmwX3.Ruszyły
ramięwramięwstronęuczelni,cojakiśczasmachającnapowitanie
przyjaciołom.Wieleznajomychtwarzy,wszyscyuśmiechnięci
iwypoczęcipoprzerwiewakacyjnej,wymienialisiędoświadczeniami