Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jejumysł,gdypowolnymkrokiemkierowałysiędobmwSandry.
Wszystkookej?
Tak,dlaczego?
Jeszczenigdynieuciekałaśtakzuczelni.Cośzręką?
Zapomniałamoniej.Luizabyłazdenerwowana.Dzięki,
żeprzypomniałaś.
Notocojest?
Luizazatrzymałasięprzedsamochodemprzyjaciółkiipopatrzyła
naniąnaddachem.
Pamiętaszprzystojniaka,którymnieuratował?
Notak.Sandraotworzyłaszerokooczy.Żartujeszchyba?!
Nie.Jedziemy,już.
Sandramiałainneplany.Coprawdawsiadładosamochodu,alenie
uruchomiłasilnika,zatointensywniewpatrywałasięwLuizę.
Niepodziękowałaśmu!Miałaśprzecieższansę.
Notak,icobympowiedziała?Luizaprzewróciłaoczami.
Przepraszam,paniedoktorze,pamiętamniepan?Tojajestem
dziewczynązbaru,podkreślam,zestriptizem,którąpanuratował,
adzisiajtakprzypadkiemokazujesię,żejestpanmoimwykładowcą,
opiekunemrokuiprawdopodobniepromotorem.A,ijeszczeuważam,
żejestpandiabelnieprzystojny,taknamarginesietylkowspominam.
Noipięknie!Sandrauśmiechnęłasięwrednieipomachałajej
napożegnanie.Lecisz!
Co?Nie!Niemaszans.Sandrapróbowaławypchnąć
zsamochodu.Ała!
Idźipodziękuj,bozobaczysz,jakgłupiobędzieszczułasię
następnymrazem.Itakniewiadomo,cosobiepomyślał,jaknie
stanęłaśwwianuszkukobietwokółniego.
Niewiem,żejestemjednąznielicznychnormalnychosób?
Togrubosiępomylił.