Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Obokmojego?–Luizabyłaskołowana.–Jakto?
Sandrapopatrzyłananiązkonsternacją.
–Audi.Czarne.Podklatką.Twoje.Czegonierozumiesz?
–Nie,nic,chybamuszęwypićkawę.–Dziewczynaprzelałanapój
doulubionegokubkatermicznego.–Spadamy.
Faktycznie,audistałonaprzeciwwejściadoklatki,zaparkowane
tyłemidealniemiędzyliniami.Niemożliwe,przecieżniewróciłaby
poalkoholusamochodem.Niebyłabytaknieodpowiedzialna!Maska
byłanienaruszona,więcniebyłożadnejstłuczkianiwypadku.Dobrze,
żeniezrobiłanikomukrzywdy.
Wsiadającdosamochodu,dalejprzeklinaławmyślachwłasną
głupotęibezmyślność.Przysięgłasobie,żenigdywięcejnietknie
alkoholu,będącwpobliżusamochodu.Anajlepiejwogóleniebędzie
jużpić.Przesunęłafotelkierowcydoprzodu,takabysięgnąć
dosprzęgłairuszyławdrogęnauczelnię.Wsłuchującsięwgłos
Sandryopowiadającej,jakminęłajejnoc,próbowałautrzymaćsię
napowierzchni.
Zaraz,przesunęłafotel?Niemogładłużejnadtymrozmyślać,
bodojechałynauczelnię.
Nastołówcejakzwyklebyłogłośno,studencikorzystali
zpoczątkowychdnirokuakademickiego,popijająckawę,niezmąceni
jeszczenatłokiemnaukiizadań.Cojakiśczaspomieszczenie
rozbrzmiewałodonośnymśmiechemistukaniemnaczyń,
awpowietrzuunosiłsięaromatycznyzapachsernika.
SandraiWojteksiedzielinaprzeciwLuizy,aleutrzymywalimiędzy
sobąrzucającysięwoczydystans.Przyjaźnilisięoddrugiegoroku
studiów,gdyWojtekprzeniósłsięzinnegomiastanaichuczelnię,ale
mimowszystkoniepotrafiłazaufaćmutakjakSandrze.
Przysłuchiwałasięprowadzonejdyskusjinatematnajbliższejimprezy.