Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
go,przykładającdoporęczyodschodów,irzuciłempod
nogi.
Widziałem,żeLeonardcięwkurwiazacząłShade,
ajaspojrzałempochwilinapiętro,naktórymstałten
lizus,którymniewcześniejzaczepił.Całkiemsprytny
zniegokutas.Powiniensamsobiewalnąćkulkęwłeb.
Pocałymkomisariaciechodziiotobieopowiada.Mówi,
żejesteśprokuratoremtylkozewzględunanazwisko.
Wiesz,jakiemaszuniegopseudo?
Jakie?
Młodyłebek.
Ładneodparłem.Takiegojeszczeniesłyszałem,
atrochęichbyło.Mniejszaztym,niemamzadużo
czasu.Muszęuśpićdziecko,awcześniejdaćmujeść.
Ostatniomarudzi.
Ząbkuje?spytał.
Tak.Dziękitemuprocesowijamamoślinioneteczki
inotatki.Zobaczymysięwponiedziałekrzuciłem
wstronęShade’a,robiąckrokdoprzodu.Zatrzymałem
sięjednakiodwróciłemdofunkcjonariusza.Aha,Shade.
Chciałbymzająćsiętymsam.Todlamnieważna
sprawa.
Uniósłręcewgeścieobronnymiłagodniesię
uśmiechnął.
Todlategopociebiezadzwoniliśmy,zamiast
poprokuratoradyżurnego.Tyzajmieszsiętymlepiej.Jak
namłodegołebkadodałzłośliwiej,poszerzającuśmiech.
Odwróciłemgłowęiwywróciłemoczami,aleShade
niemógłjużtegozobaczyć.