Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przypominałpobojowisko.Zmierzwionapościel,odłamki
szkłanamateracu.Brudne,odkruszającesięścianyiten
obrzydliwyzapach,któryunosiłsięwpowietrzu.
Nie,skądodparłemironicznie.Totylkojeden
zmoichnudnychwieczorów.Czekałem,kogośzabiją.
Aosobyprzebywająceobok?Teścianyztektury.
Napewnoktośmusiałcośsłyszeć.Żadnychnarkotyków
przysobie?Wtorebce?dopytywałem,kiedyHannah
kręciłagłową.Ćpała.
Niemożesztegowiedziećzaoponowała,zaciskając
palcenanotatniku.Spojówkairogówkazmatowiała,
zwiotczałagałkaoczna,zapadającasiędooczodołu.Brak
reakcjinabodźceświetlne.Rozszerzoneźrenice
naturalnepośmierci.
Ćpałapowtórzyłem,patrzącnakobietęzgóry.
Tobyłanarkomankaiprostytutka.Chcęzdjęciacałego
ciałaprzedsekcjąiponiej.Protokółprospekcyjnychcę
najdalejwidziećzadwatygodnie.Resztązajmęsięja.
Alenaniegoczekasięconajmniej…
Dwatygodnieprzerwałemjej,powtarzająctedwa
słowa.Niemamczasunadługązabawęsprawą.
Gdziejesttenwłaściciel?
Nadole,przyrecepcji.Idzieszgoprzesłuchać?
Odżałosnychprzesłuchańjestpolicja.Jajestem
odrozmowy.Jakjużzabezpieczyciewszystko,zgarnijcie
iniechzrobiąsekcjęnajszybciej,jaksięda.
Doponiedziałku,HannahFlanagan.
Odwróciłemsiętyłemdokobiety,wychodzącztego
zaduchunazewnątrz.Minąłemtaśmy,zdjąłemztwarzy