Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
towarzyszumilicjancierzekłaMartazironią,ale
izłością.
Milicjantpopatrzyłnaniąwściekle.
Copantamgrzebiewnaszychrzeczach?Jakim
prawem?Mapannakaz?Martanieodpuszczała.
Dziewczynywyskoczyłyzsamochoduztakimimpetem,
jakbymiałyzamiarrzucićsięnamilicjantaprzy
bagażniku.
Panchceoglądaćmojemajtkiczysprawdzićrozmiar
biustonosza?!wrzasnęłaEla.
Copanietakienerwowe?Takimamynakaz.Sami
sobietegoniewymyślamy.Kazalisprawdzaćbagaże,
toitorobimy,proszępanitłumaczyłnieco
przestraszonymilicjant.
Tepaniedlapanatokto?ponowiłpytanie
pierwszymilicjant,ciągletrzymającdokumentywdłoni.
Alekspochyliłgłowędooknaiszepnął:
Kochanki.Trzakorzystać.
Proszęjechaćdalej.
Jaktodobrze,żepozbyłemsiętejteczki.Leżysobie
nadniejezioranapełnionakamieniami...Ktowie,czyjej
nieszukają.Takcośczuję...
Jużsiębałem,żezaatakujeciemilicjantów.Zgłupieli,
jakpragnęBoga?!
Niecierpimyżadnegopsa.Odczasu,jaknas
spałowaliwsześćdziesiątymósmympod
uniwerkiempowiedziałasmutnoEla.
WWarszawie?Toilemacielat?zapytałAleks,
odwracającsięzasiebie.
ByłyśmywtedywliceumwyjaśniłaMarta.Trochę
zprzypadku,trochęzciekawości,znalazłyśmysię
naplacu,ateskurwysynyruszyłyilaływszystkich,jak
popadło.Jajeszczedodatkowoodmatkidostałam,
bomusiałapomnieprzyjechaćnaposterunekmilicji.
Niewracajmydotego.Wakacje.Pięknapogoda.
JedziemyzAleksemnadmorze…Czegochciećwięcej?
Marta,proszęcię,zajmijsięnaszym
kierowcązasugerowałaEla.
Chybadobrzetrafiłem.Muszętylkozjednąsię