Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
V
Trochępodchmieleniwypiciemtrzechwin,jeszcze
zmoczenimorskąkąpielą,szykowalisobiespanie
wnamiotach.GdyAlekswróciłzsamochodu,Marta
zawołała:
Chodźdonas!Cobędzieszspałsam.Będziecieplej.
Chybabędziesiębał!krzyknęłaEla.
Oddłuższejchwilileżeliwmilczeniu,zakłopotani
sytuacją.Aleksniespodziewałsiętakiejpropozycji.Marta
zaskoczyłasamąsiebie,aElętobawiło,więcśmiejącsię,
rzekła:
Iteraz,wetroje,wtakimnastrojutajemniczości,
dwuznaczności,wpodnieceniulubnie,słuchamykomara
iczekamy,kogozaatakuje.Adlaczegopołożyłeśsiękoło
niej,aniewśrodku?Jasięniezgadzam.
Tujestembezpieczniejszy.Pićmisięchce.Jest
wodawsyfonie?
O,jakizadufany.
Topołóżsięwśrodku,jakchceEla.
Znowuleżeli,nierozmawiając.
Szumimiwgłowiepowinie.Idęspać.Obudźmnie
Marta,jaksiębędziecośdziało.
***
Leżącnanim,corazgłośniejdysząc,wciskałasięwjego
ciało,jakbychciała,żebyweszłownią.Wstrzymywała
swojepodniecenie,nailemogła.Znieruchomiał,gdy
szepnęłamudoucha:
Musiszuważać,boja…nie…mniewszystkojedno…
proszę…jachcębezkońca.
Niedajeciemispać!krzyknęłaEla.
Boże,jakmożeszwtakimmomencie!rzuciła
wściekleMarta.
Ilemożesztakjęczeć?Ajato…
Wszystkozepsułaś.Egoistkapieprzona.
Przepraszam.Jeszczeniepieprzona…zatoty…Ile
można?Niemożeszbyćciszej?Szkoda,żeoboknasnie
manamiotów,bostałabykolejka.