Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ela.
—Znowuzaczynasz?Comówiłaś?—zdenerwowałasię
Marta.
GdyAlekspróbowałwejśćwElę,wykręciłabiodra
nabok,prawiekrzycząc:
—Niechcę,będziebolało.
—Uspokójsię…przecieżjesteśpodniecona,abronisz
się...Martajestznami.Pozwól,spróbujemy.Tak
delikatnie…—szeptałdoniej,całującjejustaipiersi.
PokilkupróbachMartakuksańcemdałaAleksowi
dozrozumienia,żemusi.Jemusamemupodniecenie
malało,więcMarta,pieszczącAleksa,szepnęła:
—Bozabieramgodosiebie.
Aleakcja.Jakwjakimśfilmie.Dalejniebędęsięznią...
Ela,trochęuspokojona,rozprężyłaciało,aon,jużnie
zważającnanic,pchnąłtakmocno,żeniezdążyłaścisnąć
ud,tylkowrzasnęła.Martaprzyłożyładojejustpoduszkę
ipowiedziałanakazująco:
—Zerżnijją!
***
Słońcenagrzewałonamiotcorazbardziej.Wpobliżu
słychaćbyłoodgłossilnikasamochodu,anadrzewie
śpiewptaków.Przytulonedojegobokówdwanagieciała
dziewczyngrzałymiłymciepłem.Aleksodczuwał
zmęczenie,aleidumę.Chętniezapaliłbypapierosa,lecz
niechciałsięruszyć.JakzaGoethem:„Trwaj,chwilo,
jakżejesteśpiękna!”Spoglądałnaładne,śpiącebuzie
swoichkochanekioddałsięrozmyślaniom.
Niedopomyślenia,cowydarzyłosięwostatnich
dniach.Nawetczegośtakiegoniebyłbymwstanie
wymyślić.Mamdużoforsy.Dwiecudnedziewczyny.
Tajemnicędorozszyfrowania.Ściganyprawdopodobnie
przezgliny…Alecomitam...Cojeszczeloszgotuje?Ale
mniewymęczyły,azastanawiałemsię,czycośprzytrafi
sięnaurlopie.Muszęznaleźćsposób,żebymipomogły,
alibiwrazieczego,niemogąwiedziećowszystkim,ale...
—Chcemisiępićijestemcholerniegłodna.Jest
jeszczewodawsyfonie?—odezwałasięEla,obejmując