Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Miłosna,koniecczerwca2008roku
Taflastawuzmarszczyłasięlekkopoddotknięciem
delikatnegopowiewuwiatru.Tarczasłoneczna,która
odbijałasięwwodzie,jeszczeprzedchwiląpodobnabyła
dowielkiejmandarynki.Terazjejkonturyrozmyłysię
iwyglądałaniczymbarwnaplamanaobrazie
impresjonisty.Odpółnocnegowschodunadciągała
ogromna,granatowachmura.Czyżbyzanosiłosię
naburzę?pomyślałzniepokojemAntoni.
PaniBognaoczywiściemusiałapostawićnaswoim!
Nalegał,żesamzaniesielistynapocztędomiasteczka,
alesięniezgodziła.Przeczytaławjakimśczasopiśmie
ozdrowiu,żeszybkimarsztonajlepszaformaaktywności
dlaosóbwpodeszłymwiekuiżewłaśniechodzenie,anie
jazdanarowerze,pozwolijejdłużejzachowaćsprawność.
Choćcyklistkąbyłazawołaną,ostatnimiczasyunikała
wyjeżdżanianaszosęwiodącądomiasta.
Niebojęsięosiebietłumaczyła.Chodzimiraczej
oto,abyniesprawićkomuśkłopotumoją
nieporadnością.
Antonidoskonaleznałprawdę.Któregośdniapani
Bognazapomniała,żewyjeżdżającnarowerzezparkingu
przedbiblioteką,trzebaustąpićpierwszeństwaautom
nadjeżdżającymzlewejstrony,ponieważprzebiegała
tamtędydrogagłównaiomalniespowodowała
wypadku.Naszczęścieskończyłosięnastrachu,
odrapanychłokciachikilkusiniakach.Odtamtejpory
paniBognawybierałasiętylkonaprzejażdżkidługąaleją