Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
prowadzącąoddworudoszosy–orazbezpiecznymi
duktami,którychwielebyłowlasachotaczających
posiadłość.
Wreszciedostrzegłjejdrobnąsylwetkęmiędzydwoma
rzędamistrzelistychdrzew.Założyłaczerwonysweterek,
wktórymbyławidocznazdaleka.Uwielbiałaczerwień,
aszczególniejejpołączeniezbieląigranatem.Potylu
latachAntoniwiedziałopaniBogniewszystko–znałjej
sukienki,pantofle,apaszkiitorebki.Zbiegiemczasu
zapomniałjuż,jakiebyłyjegowłasneupodobania–tak
bardzopokochałwszystkoto,cokochałaona.
–Antoni!–Dojrzałagozdalekaipomachałaręką.–
Idzieburza!Trzebapozamykaćokna!
Odwróciłsięipospieszyłwstronędomu.Spotkalisię
wdrzwiach.
–Mówiłem,żebypaninieszła–odezwałsięgderliwie.
Niemógłsiępowstrzymaćprzedtąuwagą.–Omaływłos
zmokłabypaniizapaleniepłucgotowe.
–DrogiAntoni!–PaniBognazłożyłaręce,jakbyocoś
gobłagała.–Tojatujestemstarsza.Japowinnambyć
stetryczałaiodgrywaćrolęmarudnejciotki.Apozatym
powiedzno,drogiprzyjacielu,ileżtojamiałamwżyciu
zapaleńpłuc?
–Anijednego…
–Samwidzisz.Ailerazyzmokłam?Potrafiszpoliczyć?
Wzruszyłlekkoramionami,choćwiedział,
żetonieeleganckie.Niemógłjednakznieśćfaktu,żepani
Bognajawniezniegokpi.
–Ktośwtymdomumusibyćrozsądny–mruknął,ale
onajużtegoniesłyszała.Szybkoposzładobawialni,
byzamknąćdrzwitarasoweprzednadejściemburzy.
Antoniwestchnąłiskierowałsięnapiętro,abyzrobić
tosamozoknamiwsypialniach.
Przywieczornejlampceczerwonegowina,kiedyusiedli