Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział6
Connor
Mijajądni,ajawciążniemogęwybićjejsobiezgłowy.
Jakzaciętapłytaodtwarzamnasząrozmowęzrandki.
Dlaczegotakamałaistotkazajmujetylemiejscawmojej
głowie?Wkońcuwpadamnapomysł.IdędoStana.
Cocięsprowadza,stary?Otwieraodrazu.
Tyjużwieszco.Maszinternetikompa?
No,sięwie.
Towłączajczat.Mówiłeś,żeAbbyczęstotamsiedzi.
Możebędziedzisiaj.Wiesz,jakimapseudonim?
„Julliett”.
„Hm,notak,RomeoiJulia”myślę,mimowolnie
przewracającoczami.
I?pytamniecierpliwie.
Ej,Connor,maszszczęście,jest.
Zapytajją,jakporandce.
OdpowiedźAbbssprawia,żeczujęsięwyśmienicie.
Maseksiarskigłosik.Samymtym
głosemmógłbydoprowadzićmnie
doorgazmu.
Noż,kurwa,teraztosiępodnieciłem.