Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przystanęławdrzwiach,atużzaniąmójprzyjaciel.
Megan,wróćnachwilę.Wpadłmidogłowypewienpomysł,ale
będępotrzebowałtwojejpomocypowiedziałemzminązbitegopsa,
próbującokazaćskruchę.
Kobietawestchnęłaiwróciładostolika.Travisszedłtużzanią
iszturchnąłmnie,gdyprzechodziłobok.
Obytobyłdobryplanrzucił,zajmującswojepoprzednie
miejsce.
Kiedyopowiedziałemimomoimpomyśle,kumpleśmialisię
iklepalimniepoplecachzdumy.Przeniosłemwzroknamenedżerkę
Caroline,którapatrzyłananasprzerażona.
Niewiem,Alex…Mogąmniezatowyrzucićzpracy
powiedziałazrezygnowana.
Dajspokój,Megan.Wtedypomogęciznaleźćlepszą.
Uśmiechnąłemsiędoniej,aonaznówwestchnęła.
Jeżeliuważasz,żetocośpomoże,toidędoniejzadzwonić.Weź
sprzęt,spotkamysięzagodzinę,takjakzaplanowałeś.Tylkosięnie
spóźnij,bomożemyniemiećdrugiejszansy.
Zpowagąkiwnąłemgłowąiwszyscywszybkimtempie
opuściliśmylokal.Panowałtakiruch,żeniktniezauważył,żewziąłem
niewypitąkawęCaroline.Przytknąłemustadomiejsca,wktórymona
jeprzyłożyła,iupiłemłykkarmelowejlatte.Wiedziałemjuż,jaką
kawępijeijakimatemperament.Czasdowiedziećsięwięcej.Dopiłem
napój,wsiadłemdoautaischowałempustykubekdoschowka.„Boże,
jestemchory”.